AktualnościKsiążka

Słoń na Zemplinie

Zemplin to najdalej wysunięty na wschód region historyczny i etnograficzny Słowacji. Sama nazwa: „Zemplín”, pochodzi od dwóch słów: zem (ziemia) i plna (płodna). Więc nazwa: „Zemplín”, oznacza płodną ziemię. Niestety dzisiejszy Zemplin, stał się ziemią zapomnianą… – Po śmierci Jana Kuciaka był przełomowy moment, kiedy zdecydowałem się, że napiszę reportaż o wschodniej Słowacji. O regionie, zapomnianym, o którym były premier Słowacji – Robert Fico, powiedział, że na wschodzie Słowacji, nic nie ma… – mówił na spotkaniu w Warszawie, Andrej Bán, autor książki pt. Słoń na Zemplinie.

Reportaż, sztuka zapomniana?

Książka „Słoń na Zemplinie” powstała, tylko dlatego, że w 2015 roku na Słowacji zaczęło działać wydawnictwo – Absynt, które zaczęło promować literaturę reportażu. Pierwszą książką, która została wydana przez to wydawnictwo, była książka polskiego autora, Pawła Smoleńskiego „Oczy zasypane piaskiem”, dotyczyła ona relacji: „izraelsko-palestyńskich”. Potem kolejno wychodziły książki, znanych, świetnych autorów polskiego reportażu, byli to: Ryszard Kapuściński, Jacek-Hugo Bader, czy Wojciech Jagielski.

– W Polsce mówić o znaczeniu literatury reportażu, to jest, jak noszenie drzewa do lasu – obrazowo opowiadał o znaczeniu reportażu w Polsce, Andrej Bán.

Niestety nadal na horyzoncie nie było żadnej książki, słowackiego autora, nie mówiąc już w ogóle o tym, że byłaby to książka o Słowacji…

– Od roku 2017, zaczęły się między mną a wydawnictwem Absynt, rozmowy o powstaniu takiej książki. Dzięki temu, że mam 30-letnie doświadczenie, również, jako reporter wojenny, szukałem klucza, jak ująć ten temat – wspominał tamte wydarzenia, Andrej Bán.

Przełomowym momentem okazało się zabójstwo dziennikarza Jana Kuciaka i jego narzeczonej Martiny Kusznirovej. Ostatni nieukończony artykuł, zamordowanego Jana Kuciaka miał dotyczyć wpływów włoskiej mafii, właśnie na Zemplinie.

– Wtedy zdecydowałem wspólnie z wydawnictwem Absynt, że napiszę reportaż o wschodniej Słowacji. O regionie, który przez 30 lat słowackiej transformacji został zapomniany… Żaden słowacki rząd nie potrafił wybudować autostrady, która połączyłaby wschodnią Słowację ze stolicą, w Bratysławie. Oznaczało to, że wielcy inwestorzy, pojawili się na terenach zachodniej Słowacji. W tej chwili działają tam cztery duże koncerny samochodowe. W tych fabrykach pracują ludzie ze wschodu Słowacji. Głównie mężczyźni, natomiast kobiety, wyjeżdżają do Austrii bądź Niemiec, jako opiekunki. Dla mnie, jako dziennikarza, pisarza, kluczem do zrozumienia dzisiejszej Słowacji jest właśnie wschód kraju – podkreślał na spotkaniu, Andrej Bán.

Skąd tytuł książki?

Kiedyś terytorium, obecnej Słowacji było częścią Uhorska (Węgier), które było częścią monarchii Austro-Węgierskiej. Zemplin był jedną z największych żup (żupa – województwo) na terenie Słowacji, która obejmowała terytoria należące dzisiaj do czterech krajów: do Słowacji, do Ukrainy, do Polski i do Węgier. Stąd w tytule książki wzięła się nazwa: „Zemplín”, a o co chodzi z tym Słoniem?

– To, że znalazł się na Zemplinie, nie jest efektem globalnego ocieplenia na Słowacji… Natomiast mamy na Słowacji takich przedsiębiorców, którzy przypominają postacie znane z filmów: Quentina Tarantino, czy Emira Kusturicy… I cały jeden duży rozdział książki poświęcony jest właśnie takiemu przedsiębiorcy, który nazywa się: Mikuláš Vareha. Był on producentem Tokaju, to wino podobno było nawet serwowane na spotkaniu Busha z Putinem, kiedy zapytałem Varehy, kto to może potwierdzić? On powiedział, że na całym świecie są tylko trzy osoby: Vareha, Bush i Putin. Ten przedsiębiorca importował z Ukrainy tanią ropę. Następnie korzystnie ją sprzedawał na Węgrzech, potem kupował tanie winogrono. I produkował z tych winogron na Słowacji, drogi Tokaj. Został skazany za oszustwa podatkowe, które przekraczały wiele milionów euro. Żeby skrócić tę historię, opowiem, jak chciał założyć ogród zoologiczny na Zemplinie…

Na początku faktycznie miał około stu strusi. Kiedyś siedziałem z nim w drewnianej pagodzie, którą sobie wybudował. Nazwał ją centrum rozgrzewki słowacko-węgierskiej. W mojej obecności wypił już siódmego Red Bulla. Wtedy zaczął snuć przede mną takie marzenia, że właśnie przywiezie do tego ogrodu zoologicznego, który chce założyć, słonia. Ale zaraz potem powiedział, że muszą to być dwa słonie. Spytałem zdziwiony: Czemu? On powiedział, że jeden, to będzie taka łapówka dla urzędu celnego, za ten ogród zoologiczny, a ten drugi będzie w zoo. Niedawno Pan Vareha został wypuszczony z więzienia. Po długim czasie się z nim spotkałem i prowadziłem z nim rozmowę. Zapytałem, o co chodzi z tymi słoniami? Powiedział mi zupełnie poważnie, że nie będą to dwa słonie, ale trzydzieści dwa słonie… Znowu taki zdziwiony zapytałem, że trzydzieści dwa? A on powiedział, że tak, bo w Europie Środkowej jest zakaz występowania zwierząt w cyrkach. I w tej sytuacji, można zakupić te słonie po bardzo korzystnej cenie. Zapytałem, co z nimi zrobi? Jeżeli w Indiach mogą wozić Maharadżów. To te słonie mogą wozić turystów po jego winnicach – opowiedział zabawną historię, związaną z powstaniem tytułu książki, Andrej Bán.

Obraz współczesnej Słowacji

W wielu czytelniczych recenzjach książka pt. Słoń na Zemplinie, jest chwalona. Słowaccy czytelnicy, piszą, że dzięki niej, poznają Słowację, w której żyją…

– Do tej pory nie istniała taka książka, która by w tak obrazowy sposób opisała Słowację. W tej chwili jest to jedyna taka pozycja na rynku wydawniczym. Jest to także wyzwanie dla przyszłych reporterów, bo ja pisząc tę książkę, przedstawiłem swoje subiektywne spojrzenie, nie odważę się powiedzieć, że ono jest właściwie, prawidłowe… Chciałbym, żeby ta książka stała się normą, punktem wyjścia dla kolejnych autorów. Chciałbym, żeby moim młodsi koledzy, również zaczęli podróżować po Słowacji i żeby zajęli się trzema wielkimi społecznościami mieszkającymi w naszym kraju: Romami, Wietnamczykami czy Węgrami. To są wszystko tematy otwarte dla przyszłych pisarzy, reportażystów – mówił na spotkaniu, Andrej Bán.

Po dwóch latach od morderstwa Jana Kuciaka i Martiny Kusznirovej Słowacja się zmieniła. Zawód dziennikarza zyskał więcej szacunku, wśród ogółu społeczeństwa. Wybory prezydenckie dość niespodziewanie wygrała Zuzana Czaputowa (Zuzana Čaputová), prawniczka i prounijna liberalna aktywistka, która jest uwielbiana na Słowacji. A wybory parlamentarne, które odbyły się pod koniec lutego, wygrała partia OľaNO (Obyčajní Ľudia a nezávislé osobnosti), Igora Matovicia.

– W wyborach parlamentarnych na Słowacji, nie chodziło o wybór, między dobrymi a złymi politykami. Ale chodziło o wybór między całkowicie nieakceptowalnymi politykami a tymi, którzy dają nadzieję, szansę, że zmienią Słowację na lepsze. Wybory wygrała partia, która w zasadzie nie jest partią, bo jest ruchem społecznym, nazywa się OL’ANO, czyli zwyczajni ludzie, niezależne osobistości. To bardzo sympatyczne brzmi, bo każdy z nas jest zwykłym człowiekiem. Natomiast lider tego ruchu, oparł całe swoje działanie w polityce na walce z korupcją. Nazywa się Igor Matović – mówi o sytuacji politycznej na Słowacji, Andrej Bán.

Książka pt. Słoń na Zemplinie to swojego rodzaju podróż w czasie i w przestrzeni. Po jej przeczytaniu część czytelników jest zszokowana, a część jest mile zaskoczona. Myślę, że te wszystkie mieszające się ze sobą emocje dobrze opisują obecną i współczesną Słowację.

Andrej Bán (ur. 1964 w Bratysławie) – reporter, fotograf i publicysta, autor wnikliwych fotoreportaży z terenów dotkniętych konfliktami zbrojnymi (Kosowo, Bośnia, Izrael, Afganistan, Gruzja), a także z rodzimej Słowacji. Laureat wielu prestiżowych nagród, m.in. Kryształowego Skrzydła (2005) i Nagrody Dziennikarskiej (2005, 2006, 2007, 2009, 2012). Współzałożyciel organizacji charytatywnej „Človek v ohrození” („Człowiek w Niebezpieczeństwie”). Autor pierwszego na Słowacji, literackiego reportażu – „Słoń na Zemplinie”.

Autor: Kamil Myszyński

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *