AktualnościKsiążkaPiaseczno

07 zgłasza się – kulisy serialu

Każde pokolenie ma swoich ulubionych serialowych bohaterów. Dla moich rodziców tych bohaterem był Sławomir Borewicz, porucznik Milicji Obywatelskiej. W demokratycznej Polsce, aż trudno w to uwierzyć, że ulubiony bohaterem milionów Polaków mógł być milicjant… Ale serial „07 zgłoś się”, dzięki swoim nietuzinkowym dialogom, świetnym aktorom i scenarzyście, reżyserowi – Krzysztofowi Szmagierowi, skradł na lata serca Polek i Polaków. W tym młodego pokolenia, które już nie pamięta PRL-owskiej rzeczywistości…

„Wielki świat, socjeta, homary, mineta”.
To powiedzonko najlepiej oddaje wyobrażenie o luksusie w późnym PRL-u, które zostało utrwalone w kultowym serialu „07 zgłoś się”, który był emitowany w latach (1976-1987) przez Telewizję Polską. Niekwestionowaną gwiazdą serialu był Bronisław Cieślak, tytułowy porucznik Sławomir Borewicz, który był gościem Biblioteki Publicznej Miasta i Gminy Piaseczno z okazji promocji książki „07 zgłasza się – opowieść o serialu”, autorstwa Piotra K. Piotrowskiego.

Przygody porucznika Bolskiego
– Pewnego dnia na moim siódmym piętrze, bloku z wielkiej płyty na osiedlu podwawelskim w Krakowie, zadzwonił dzwonek. Było 9 rano i, aż wstyd się przyznać, ale byłem jeszcze w piżamie, w łóżku. Otwieram drzwi w tej piżamie, a w drzwiach stał w przyciemnionych okularach, później mój wieloletni przyjaciel – Krzyś Szmagier, którego nie znałem w ogóle. I wyciągnął do mnie rękę…

„Dzień Dobry panu, Krzysztof Szmagier” – powiedział.
Czy jest pan może reżyserem „Przygód psa Cywila”? – odpowiedziałem.
On się rozpromienił, że w ogóle go kojarzę i zaczęliśmy rozmawiać o pierwszych czterech odcinkach serialu. Pod pachą miał ze sobą cztery scenariusze. Serial miał być krótki i nazywać się:

„Przygody porucznika Bolskiego”.
Tytuł mi się nie podobał… – powiedziałem.
Co się panu nie podoba? – pytał Krzysztof Szmagier.
Przygody porucznika… – odpowiedziałem.
Dlaczego panu się to nie podoba? – dopytywał Krzysztof Szmagier.
Proszę pana – powiedziałem. Przed chwilą nakręcił pan „Przygody psa Cywila”, jak włączę telewizor, to tam idą „Przygody pana Michała”. Czy wyście się umówili? – pytałem.
Jeszcze sobie nakręćcie „Przygody Tomka Sawyera” i będziecie mieli komplet. Co to jest za tytuł „Przygody porucznika Bolskiego”? – dopytywałem.
A poza tym nazwisko mi się nie podoba…
Dlaczego? – pytał Krzysztof Szmagier.
Prawdopodobnie kombinował pan tak, że jest taki porucznik Kojak, porucznik Columbo. A czemu my Polacy, nie możemy mieć swojego własnego polskiego porucznika. Więc pomyślał pan polski i przerobił jedną literę i będzie Bolski. Tak pan to myślał? – dopytywałem.
Jezus Maria, pan mi czyta w myślach… – wspominał całą tę zabawną historię sprzed lat, Bronisław Cieślak.

Ryszard Markowski…
Tytułową piosenkę do serialu „07 zgłoś się”, skomponował kompozytor Włodzimierz Korcz, a tytułową balladę z wokalizą zaśpiewał, wówczas jeszcze mało znany artysta – Grzegorz Markowski.

– Grzegorz miał wówczas 21 albo 22 lata. Był bardzo zachwycony tą propozycją. Zresztą jak twierdzi, zaproponował kompozytorowi, żeby nie pisać słów do tej muzyki. Tylko wykonać śpiewanie bez słów tzw. wokalizę. Artyści zebrali się w studiu, dość sprawnie nagrali ten utwór. Grzegorz zaczął chodzić dumny jak paw, zawiadomił całą rodzinę od Szczecina do Rzeszowa, że słuchajcie, będzie jakiś nowy serial kryminalny. Pal licho serial, ale na końcu, ja zaśpiewam i będę uwzględniony w napisach końcowych – Grzegorz Markowski. Siadajcie i oglądajcie. Pod koniec pierwszego odcinka pojawiły się napisy i jest napisane, że wokalizę wykonał Ryszard Markowski. Młody artysta załamał się… Okazało się, że ktoś popełnił błąd – wspominał autor książki „07 zgłasza się – opowieść o serialu”, Piotr K. Piotrowski.

Na szczęście w środowisku muzycznym praca Grzegorz Markowskiego przy tytułowej piosence „07 zgłoś się”, została doceniona. To był dopiero początek pięknej i wieloletniej kariery Grzegorz Markowskiego, wokalisty zespołu Perfect.

Jaki polski Bond?
– Mówią polski Bond? Jaki Bond na litość Boską! Nie te pieniądze, nie te ulice, nie te samochody, no może dziewczyny równie ładnie… Jaki kultowy serial? Kultowa to w tym kraju jest Matka Boska. A nie jakiś tam Borewicz z 07… – mówił Bronisław Cieślak.

Na spotkaniu wspominano, że w trakcie kręcenia serialu „07 zgłoś się”, wiecznie brakowało kolorowych taśm, psuły się maszyny, dźwięk nie nagrywał się na taśmę… Dlatego tak bardzo starano się, żeby przynajmniej dialogi wybrzmiały ładnie i inteligentnie. Za to odpowiadał scenarzysta i reżyser — Krzysztof Szmagier.

– Ważną wartością tego serialu są dialogi, które skrzą się w wielu miejscach, ironią i cierpkim dowcipem. Język, który jest używany w serialu, jest główną zasługą scenarzysty – Krzysztofa Szmagiera. Kiedy poznaliśmy się z Krzysztofem, to kręcił przez długi czas dokumenty. A jak ktoś kręci dokumenty… Takie z życia wzięte, to jest na bazarze Różyckiego, jest w melinach… Odwiedza jakieś takie dziwne klimaty, cały czas mu one towarzyszą… Wielu Polaków ma talent do nawijania, bardzo szczególnego w swojej wymowie. Borewicz mówi: „Wielki świat, socjeta, homary, mineta”, to jakby taki przerywnik w jego wypowiedzi. Nie ma takiej możliwości, żeby reżyser, inteligent, wykształcony przy nocnej lampce, za biurkiem, wymyślił taki tekst… On jest z życia wzięty — wspominał Bronisław Cieślak.

W Teatrze Wielkim w Warszawie, na telekamerach, Bronisław Cieślak poznał osobiście Rogera Moora, aktora, który wcielił się w rolę tytułowego Jamesa Bonda, agenta 007. Historia zatoczyła koło. Dwóch filmowych bohaterów, z dwóch różnych światów, tego zachodniego i wschodniego, spotkało się po latach w Warszawie. W tym mieście, w którym rozgrywała się akcja serialu „07 zgłoś się”.

Autor: Kamil Myszyński

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *