Agnieszka Lis – Muzyka Twojej Duszy
Pisarka, felietonistka. Z wykształcenia pianistka i dziennikarka. Wydała siedem powieści: Jutro będzie normalnie, Samotność we dwoje, Pozytywka, Karuzela, Latawce, Huśtawka i Muzyka Twojej Duszy. Mieszka pod Warszawą, gdzie próbuje odnaleźć równowagę i harmonię w pędzie życia. Znacząco pomaga jej w tym pisanie, nie tylko książek. Jest członkiem Stowarzyszenia Autorów Polskich i Stowarzyszenia Autorów i Wydawców Copyright Polska.
Najnowsza pani
powieść jest o muzyce. A muzyka to pani wielka życiowa pasja,
oczywiście obok pisania książek. Czy chciała pani połączyć ze
sobą te dwa światy?
Tak.
(śmiech)
Krótka
odpowiedź, prawda? Jednak historia powstania tej książki jest
znacznie dłuższa. Jestem związana z muzyka od dzieciństwa, a z
wykształcenia jestem pianistką z akademickim wykształceniem.
Uprawiam swój zawód, ucząc gry na fortepianie w szkole
muzycznej.
Wielokrotnie w powieściach
obyczajowych zdarzało mi się spotkać bardziej lub mniej rozwinięte
wątki muzyczne. Zazwyczaj były obarczone błędami. I to takimi,
które u mnie powodowały zgrzyt zębów, okropną irytację. Bo
naprawdę były to błędy podstawowe… Pisanie każdej ze swoich
książek zawsze poprzedzam tzw. research’em. Sprawdzam realia
związane ze światem i życiem bohaterów. W pewnym momencie
uświadomiłam sobie, że przecież muzyka jest takim obszarem, w
którym nie potrzebuję żadnego sprawdzania, żadnej dokumentacji.
To jest mój świat! To jest moje wykształcenie, moja praca. W
związku z tym mam wystarczającą wiedzę, żeby się nią podzielić
z moimi czytelnikami. I pomyślałam sobie, że właściwie, dlaczego
moja bohaterka nie miałaby być pianistką? Od tego wziął się
pomysł na napisanie tej książki. Chciałam napisać porządnie o
muzyce, bez błędów, które były powielane w wielu książkach. A
jak już się rozpędziłam, to i w następnej książce też
bohaterką będzie pianistka.
Żartuję. Ale
tylko trochę. Naprawdę będzie pianistka – ale temat książki
jest zupełnie inny. I napisałam ją już kilka lat temu, teraz zaś
dopracowałam. Ale nie wyprzedzajmy zdarzeń.
W
książce jest dwóch głównych bohaterów: fotograf Igor i
pianistka Elżbieta. Skąd pomysł na takie zestawienie
postaci?
Fotograf jako
bohater przyszedł do mnie już kilka lat temu. Kiedyś, podczas
wakacji, płynęliśmy po Adriatyku. Patrzyłam w to morze, patrzyłam
i patrzyłam… Aż zobaczyłam, że Igor siedzi na fali i się do
mnie uśmiecha. Musiałam go opisać! Skoro już do mnie przyszedł…
Oczywiście trochę żartuję, ale rzeczywiście to był ten moment,
w którym wyobraziłam sobie tego bohatera. Kim on jest i jego
podstawowe cechy. Wszystko poukładałam sobie w głowie. Akurat
fotografia wymagała trochę ode mnie konsultacji. Na szczęście,
niewiele.
W ogóle, to jest ciekawa sprawa. Wiele pomysłów przyszło mi do głowy podczas wakacji. Być może potrzebuję trochę oddechu, wyspania się, żeby kreatywnie zadziałać? Bo poza wakacjami pracuję, mam wrażenie, jak maszyna… i być może to nie jest dobry czas na wymyślanie, tylko na pisanie, czyli realizowanie pomysłów. A żeby wymyślić – muszę wyjechać na wakacje. Też pan tak ma?
Miewam 😉
Elżbieta pianistka z Koszalina. A Koszalin to pani rodzinne
miasto…
Prawda. Koszalin to
moje rodzinne miasto. Z niezmienną przyjemnością zresztą do niego
wracam. Od strony praktycznej wygodniej jest mi pisać o miejscach,
które znam. Poruszać się po ich realiach. Mogę wtedy w naturalny
sposób wejść w szczegóły, które pomagają mi stworzyć
namacalną książkową rzeczywistość. Oczywiście mogę ich
poszukać, chociażby we wszechwiedzącym Internecie, albo wymyślić,
ale po co? Skoro coś jest gotowe… Jednak nie pamiętałam
wszystkiego. Choćby tego, ile schodów prowadzi do szkoły muzycznej
w Koszalinie. Dlatego poprosiłam przyjaciółkę, by poszła i po
prostu je policzyła. Okazało się, że w mojej pamięci było ich
znacznie więcej, niż w rzeczywistości.
W
książce pojawia się Wiedeń, stolica Austrii, stolica muzyki
poważniej. Skąd pomysł na wplecenie tego przepięknego
miasta?
Jako studentka byłam
na krótkim kursie pianistycznym w Wiedniu. I wyobraziłam sobie, że
skoro ja byłam tam na stypendium pianistycznym, to fotograf też
mógł pojechać na kurs dla fotografików. Chciałam, chociaż na
chwilę, osadzić akcję swojej książki w tak pięknym mieście. Bo
rzeczywiście Wiedeń jest bajeczny, wspominam go fantastycznie. I w
kolejnej książce też będzie przez chwilę obecny 😉
W
książce zauważyłem takie zestawienie: Wiedeń – Bacha i
Warszawa – Chopina.
Trochę
tak. Jednak Wiedeń nie koniecznie jest bachowski, bardziej żyje, w
sensie niemal dosłownym, Mozartem. Mozart i klasycy wiedeńscy
widoczni są na każdym rogu. Wszędzie pełno jest czekoladek z
wizerunkiem Mozarta, kubeczków, ołówków, koszulek… Pełno jest
mozartowskich koncertów, płatnych, wyrafinowanych, prostych,
darmowych… każdych. Wiedeń jest bardzo muzyczny i bardzo pasował
mi do fabuły. Aczkolwiek to nie jest tak, że w książce opisuje
tylko miejsca, które znam. W Australii nigdy nie byłam :).
Tak,
to prawda. W pani najnowszej powieści pojawia się wątek
australijski.
I jest dość
rozbudowany! Pojawia się też Hiszpania. Wprawdzie w Hiszpanii byłam
i trochę tamtejszych realiów znam, ale tylko trochę, bardzo
malutko. Szczególnie, że akurat nie byłam w tych miejscach, o
których piszę. W związku z tym potrzebowałam trochę pomocy.
Konsultowałam się z Hiszpanem, choćby w sprawie topografii
Madrytu, sprawdzałam, czy przypadkiem nie popełniłam jakiegoś
głupiego błędu.
Odnoszę
wrażenie, że w książce „Muzyka Twojej Duszy” zestawiła pani
dość ciekawie swoich bohaterów. Postaci pierwszoplanowe odnoszą
sukces, realizują swoje pasje, a postacie drugoplanowe, które
pojawiają się w fabule, mają zdecydowanie gorsze życie.
Przepełnione problemami, żalem i smutkiem…
Zaskoczył mnie pan! W ogóle nie myślałam o tym w taki sposób. Nie jestem przekonana, czy Igor, pierwszoplanowa postać w tej opowieści, był szczęśliwy… Odniósł sukces w swoim zawodzie, tak przynajmniej próbowałam to opisać i przekazać czytelnikowi. Czy był jednak szczęśliwy? Być może w pewnych aspektach tak… Myślę jednak, że można z tym polemizować. Ale faktycznie, jest w tej fabule kilka historii, historyjek raczej, które są smutne… Nie zawsze są wprost z życia wzięte, często są przejawem mojej wyobraźni. Chciałam w ten sposób pokazać, że świat nie jest jednowymiarowy, że nie tylko główni bohaterowie stanowią o sile opowiadanej historii. Pozostali też żyją. To było moim celem, żeby nie pokazywać książkowej rzeczywistości cukierkowo, żeby nie dominowała w tym obrazie jedyna barwa, różowa.
W książce ukryłam materiał na kolejną powieść, jakby ktoś chciał skorzystać. Są dramaty, różne zalążki fabularne, które można ewentualnie rozwinąć. I chyba bardziej z tego wynikało rozbudowanie tych historyjek, z chęci stworzenia fabularnego bogactwa, a nie z prostego zestawienia, że postaci pierwszoplanowe odnoszą jednoznaczny sukces, a drugoplanowe są skazane na porażkę. Tło jest chyba bardziej skomplikowane.
Muzyka Twojej
Duszy, co ten tytuł oznacza dla autorki?
Ja
bym się w tym tytule skupiła na słowie – muzyka. Bo ona
rzeczywiście w książce jest bardzo mocno obecna. W sposobie
rozumowania, przede wszystkim Isabelli, która pracuje nad każdym
ruchem palca, nad każdym dotknięciem klawisza. To jest bardzo
umocowane w realiach, w praktyce to jest czasem przeżycie niemal
mistyczne. Gdy coś zabrzmi, jak sobie artysta wyobraził, choć
wydawało się to tak trudne, że niemal niemożliwe. To są bardzo
subtelne przeżycia i emocje. Myślę, że w tym tekście ten element
się pojawił mocno zaakcentowany.
Poza tym częścią książki jest tak zwana playlista, czyli spis utworów, które pojawiają się w fabule. Można muzycznie śledzić bohaterki, pianistkę i wiolonczelistkę.
Jakie
jeszcze ma pani plany wydawnicze w tym roku?
Na
pewno pojawią się jeszcze w tym roku dwie książki. Będzie
jeszcze jedna książka o pianistce, wspomniałam już o niej. To
będzie erotyk. Będzie miała najprawdopodobniej swoją premierę na
początku czerwca. Zapewne ukaże się w maju na Warszawskich Targach
Książki, nakładem, jak niemal wszystkie moje dotychczasowe tytuły,
wydawnictwa Czwarta Strona. Druga książka będzie przeznaczona dla
dzieci. Będą to bajki dla sześciolatków i siedmiolatków. Ukażą
się w oficynie, która specjalizuje się wyłącznie w drukach
pozycji dla dzieci, w wydawnictwie Ezop. Ich prace są bardzo
dopracowane, doświadczyłam tego zresztą przygotowując redakcję
tekstu. Rzeczywiście pani redaktor mnie przeczołgała i bardzo się
z tego cieszę. Każda uwaga przecież powoduje, że tekst jest
lepszy. To będzie druga książka, która ukaże się w pierwszej
połowie roku. Daty premiery jeszcze nie znam.
Natomiast nie jest jeszcze przesądzone, co ukaże się w drugiej połowie roku. Niewykluczone, że jesienią ukaże się jeszcze jedna książka.
To tyle w dużych
powieściach.
Za chwilę pojawią
się jeszcze dwie antologie. Jedna to antologia wydawnictwa Czwarta
Strona, zatytułowana Pierwsza
Miłość, jak łatwo się domyślić,
to pozycja walentynkowa. Gdzie dwanaście autorek i autorów, pisze,
jakby inaczej, o pierwszej miłości. Nie zawsze słodko, nie zawsze
miło i nie zawsze grzecznie. To ciekawy przekrój spojrzeń na
pierwszą miłość. Tytuł jest bardzo romantyczny i słodki,
zawartość książki na szczęście nie 😉 Druga antologia wyjdzie
w oficynie niekomercyjnej. Niewykluczone, że będzie jeszcze w
styczniu. To kolejna antologia Stowarzyszenia Autorów Polskich, do
którego należę. Antologia nazywa się Zaduma,
są już gotowe grafiki, tekst wysłałam jeszcze jesienią
poprzedniego roku. Podsumowując – w pierwszej połowie roku, ukaże
się pięć wydawnictw z moim udziałem.
Dziękuję za rozmowę i życzę dalszych sukcesów.
Dziękuję pięknie i życzę wszystkim Czytelnikom Stacji Południe szczęśliwego Nowego Roku, a Panu i sobie, cóż, trochę egoistycznie… jeszcze wielu satysfakcjonujących rozmów!
Autor: Kamil Myszyński